Jeszcze nie ucichły gromy po "aferze szpiegowskiej" Kaspersky Lab, a już nowe chmury burzowe nadciągają nad społeczność użytkowników komputerów, czyli... właściwie nas wszystkich. Tym razem chodzi o dziurę w architekturze procesorów. Głównie tych od Intela, ale pozostali producenci też nie mogą spać spokojnie.
Jeszcze przy wpadce Kaspersky Lab można było myśleć, ze wystarczy pozbyć się trefnego oprogramowania i zastąpić je innym. Niektórych to uspokajało, choć byli i tacy (np. ja), którzy mówili, że to tylko zamiana jednego szpiega na innego, z inną lokalizacją serwera, na który będą wysyłane dane z naszego komputera.
Jednak w przypadku afery z "niebezpiecznymi" procesorami nie będzie już tak łatwo. Błąd dotyczy hardware i to jednego z podstawowych elementów. Decyzja o szybkiej wymianie procesora nie przyjdzie już tak łatwo. Bo "nowy" musi współpracować z posiadaną już płytą główną. A wymiana całego komputera to już katastrofa... Trzeba mieć nadzieję, że jednak programiści dadzą radę stworzyć łatki dla systemów operacyjnych (wszystkich - bo zagrożenie nie jest zależne od posiadanego os). I że łatki te nie będą jednak mulić systemu.
***
Trochę się uspokajam, że jako zwykły użytkownik komputera z procesorem Intel to właściwie nie mam się czym martwić. To raczej zmartwienie dla adminów serwerów z zasobami cennych danych. U mnie nic cennego nie ma... Tak mi się wydaje. To co piszę na swoim komputerze zazwyczaj i tak trafia na ogólnodostępny blog. Maile piszą do mnie głównie spamerzy, a naprawdę cenne i drażliwe dane o mnie, których ujawnienie (wyciek) mogłoby mi zaszkodzić znajdują się w bazach danych banku, ZUSu, CEPiKu, systemu PESEL itd. A na poziom bezpieczeństwa tych danych sam właściwie nie mam wpływu. Muszę ufać tym, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo danych w bankowych i państwowych systemach informatycznych.
***
A tak przy okazji. To afera z "niebezpiecznymi" procesorami ujawnia podobieństwo monopoli w gospodarce do monokultur w ekosystemach.
Gdyby Intel nie miał tak dominującej pozycji na rynku to jego wpadka nie miałaby aż takiego znaczenia. Zwyczajnie dotyczyłaby mniejszej liczby użytkowników i zagrożenie atakiem też byłoby łatwiejsze do zażegnania. Tak jak w naturalnym lesie, który dzięki swej różnorodności gatunkowej jest bardziej odporny na szkodniki i choroby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz